Wizy, bilety, pakowanie
Na szczęście ktoś przewidział taką sytuację i udostępnił w sieci aplikację, po zalogowaniu do której, można było odczytać pełną drogę twojego "podania". Po dostaniu się do tego systemu, moim oczom ukazała się miła informacja, że ja również jestem szczęśliwym posiadaczem wizy. Należałoby wspomnieć, że wszystkie strony w Internecie, na których trzeba odpowiedzieć na szereg pytań są w języku angielskim. Ogólnie cała korespondencja, nazwijmy ją wizową, odbywa się w tym języku. Nasz język jest na tyle słaby, że woleliśmy się zabezpieczyć przed popełnieniem błędu i poprosiliśmy znajomych, znających bardzo dobrze angielski o pomoc. Dodatkowo mieli oni już praktykę w wypełnianiu tego typu dokumentów. Cały proces wypełniania przeszedł więc sprawnie. Swoją drogą nie wiedziałem, że odpowiedzi na tak bardzo ważne dla Rządu Australii pytania mogą wywołać tyle śmiechu.
Po ostatecznym potwierdzeniu otrzymania wiz rozpoczął się proces bardziej zdecydowanych działań: dokładnych ustaleń co z naszych rzeczy chcielibyśmy zabrać, co zostanie rozdane, co sprzedane, a co będzie na nas czekało w domach naszych rodziców. Mieszkanie, w którym jeszcze do końca tygodnia mieszkamy, nie jest już nasze. Mamy dwie duże walizki, do których będziemy musieli spakować rzeczy, które mają nam zapewnić jakiś start w nowej rzeczywistości. Jedna walizka może ważyć do
Rozpocząłem dziś na dobre przeglądanie i porządkowanie swoich rzeczy, które przez 6 lat naszego małżeństwa skrzętnie składałem w ciemnych zakamarkach, szuflad i szafek. Jak wiele z nich okazuje się już nie potrzebne. Być może nigdy nie były potrzebne, ale człowiek ma coś takiego w sobie, że gromadzi rzeczy "na wszelki wypadek". Takie nieprzydatne rzeczy lądują w koszu. Resztę dokładnie sortuję i przeznaczam do magazynowania lub przekazania innym, bardziej potrzebującym. Ten proces muszę zakończyć w ciągu kilku dni, ponieważ w piątek i sobotę mieszkanie zostanie opróżnione z mebli, a my na te kilka dni przed wylotem zwalimy się naszym znajomym na głowę. Wszystko idzie tak powoli, ponieważ wciąż jeszcze pracuję i zostaje mi bardzo mało czasu. Myślę, że nie obejdzie się bez kilku dni urlopu w tym najgorętszym okresie przed samym wyjazdem. Ustalaliśmy dziś z Honoratą kalendarz na najbliższe dni. Spotkania, wyjazdy, rozliczenia, pakowanie. Wszystko zajmuje tak dużo czasu. Moje wpisy będą więc pewnie już teraz krótkie, ograniczające się do czystych relacji z tego, w którym etapie przygotowań jesteśmy.
Na koniec muszę się czymś pochwalić. Nie mam w zwyczaju tego robić, ale jeśli to jest blog, to powinienem dokładnie pisać, co u mnie się dzieje. Mianowicie w minioną sobotę został rozstrzygnięty plebiscyt na najpopularniejszego sportowca roku 2005 naszego regionu. W tym plebiscycie brało udział m.in. pięciu moich zawodników. Czwórka z nich zajęła czołowe, nagrodzone miejsca, w tym najmłodsza z moich zawodniczek 5-cio letnia Wiktoria, która w roku 2005 zdobyła 5 medali, w tym 4 złote i jeden brązowy. Ona dodatkowo została wyróżniona jako "Objawienie - talent 2005". Ja sam zostałem "Trenerem roku 2005", zajmując I miejsce w tej kategorii. Przy tej okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy docenili moją pracę w klubie oraz drugiemu trenerowi Krzysztofowi, który pomagał mi przez cały ten czas i będzie zajmował się wszystkim przez okres mojej nieobecności spowodowanej wyjazdem. Serdecznie dziękuje. Coraz bardziej sobie uświadamiam, jak bardzo będzie mi brakowało klubu i moich zawodników, ale mam nadzieję, że podczas mojej nieobecności będą do mnie docierać miłe informacje o ich sukcesach.
"Życie jest podróżą, która prowadzi do domu."
Obyś znalazł to czego szukasz :)
Powodzenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Posted by Anonimowy | 23 lutego, 2006 22:00