« Home | Nowe zdjecia » | Eunice, Kevin i Dzień Kobiet » | Pierwsze dni » | Po wylądowaniu » | Kuala Lumpur » | Poznań - Kuala Lumpur » | Pożegnania » | Urlop wypoczynkowy » | Wizy, bilety, pakowanie » | Inicjacja » 

13 marca 2006 

Podroz do Melbourne

---- Nowe zdjecia na http://www.flickr.com/photos/dynam/ sa zwierzaczki. ----
Siedzimy wlasnie w pociagu relacji Adelajda - Geelong. Jedziemy do cioci i wujka. Geelong polozony jest bardzo blisko Melbourne. Zamierzamy wiec zwiedzic to (jak wszyscy mowia) piekne miasto i jego okolice. Wyjechalismy pociagiem o nazwie THE OVERLAND o godzinie 7:30 z Adelajdy. Zmieniamy stan z South Australia na Victoria. Godzine musielismy przesunac o 30 min. do przodu. Roznica czasu miedzy Polska a Australia wzrosla wiec rowniez o 30 minut. Teraz wynosi 10 godzin, a nie szesc godzin, jak mysleli nasi przyjaciele, ktorzy dzis o godzinie drugiej w nocy zadzwonili do nas :) W Geelongu powinnismy byc okolo 17-tej. Tam ze stacji odbierze nas prawdopodobnie ciocia Halina.

Pociag, ktorym jedziemy, rozni sie znacznie od pociagow jakie znamy z naszego kraju. W srodku w dwoch rzedach po dwa rozkladane fotele, duze i wygodne. Wygodniejsze nawet od tych, na ktorych mielismy przyjemnosc siedziec w samolocie. Pociag nie jedzie zbyt szybko. W wagonie jest kilka monitorow, na ktorych obejrzelismy juz dwa filmy. Wszystko oczywiscie w jezyku angielskim. Ogladanie filmow w tej wersji jezykowej niezwykle pomaga w nauce jezyka. W Polsce jakos nie moglem sie przelamac, zeby w taki sposob wlasnie ogladac filmy. Tu nie mam innego wyjscia i bardzo mnie to cieszy. Pociagi do Melbourne z Adelajdy wyjezdzaja co dwa dni. Za oknem dosc ciekawe widoki, ale nie niezwykle. Co jakis czas na pastwiskach pasa sie setki owiec. Ponoc jest ich w Australii wiecej, niz ludzi. Wielkie przestrzenie, troche drzew. Czasem jakies konie. Mijalismy tez pare wiosek.

Pewien odcinek drogi o dlugosci kilkudziesieciu kilometrow na tej wlasnie trasie jest dla samochodow ponoc najpiekniejszy na swiecie. Tak mowia przewodniki. To droga wybrzezem z uroczymi widokami na ocean. Nie wiem niestety, czy trasa pociagu rowniez biegnie tym samym odcinkiem. Jesli tak, to z pewnoscia uwiecznie to na zdjeciach. Jesli nie, bedzie trzeba sie wybrac jeszcze raz samochodem w podroz do Melbourne. Jesli chodzi o piekno najwiekszych miast australijskich to wypytywani przez nas ludzie klasyfikuja te najbardziej popularne mniej wiecej tak. Do najmniej atrakcyjnych zalicza sie Adelaide, poźniej: Perth, Melbourne, Sydney, Brisbane. Kazdy oczywiscie moze miec swoje troszke rozniace sie zdanie, ale wsrod osob, z ktorymi na ten temat rozmawialismy taka klasyfikacja byla najczestsza. Jesli Adelajda, ktora jest wedlug nich najmniej atrakcyjna, tak mi sie podoba to boje sie zobaczyc te bardziej atrakcyjne. Jeszcze mi sie spodoba i bede chcial sie przeniesc. Mialem ostatnio okazje poznac Adelajde noca z soboty na niedziele. Wrazenie bylo niesamowite. To miasto w nocy sie budzi do zycia. W centrum tysiace ludzi, pelne ludzi puby, gwar, dyskoteki, nocne kluby. Wrazenie naprawde wielkie. Zupelnie inne miasto, niz w dzien. Jeszcze piekniejsze i bardziej tetniace zyciem.

Umieszczam dzis kilkanascie zdjec z Cleland National Park, w ktorym bylismy w sobote. Ludzie dopytywali sie o zwierzatka. Sa wiec misie koala, kangury, strusie emu, papugi i inne. Jesli znajde troszke czasu, to nastepny wpis bedzie mowil o uprzejmosci ludzi tego kraju. W tym temacie mozna naprawde duzo napisac, bede sie jednak staral krotko tak, zeby nie zniechecac iloscia czasu potrzebnym do przeczytania.

Dzięki za zwierzaczki:)Chłopaki zamawiaja:Jakub-misia koala,a Hubert-papuge,Przemo chce kangura,hmmm...na co mu kangur?Pozdrowionka od całej ekipy...

Ale zywe czy z grila?

zdjęcia są super. szcególnie jedno.Grzesiu z kangurem.. No proszę... "Dwie torby" leżą na trawce. Pozdrawiam gorąco.Monika

Żywe!!!:)

Australia to jedno wielkie zoo :) Faza...zdjecie z kangurem... POZDRO MISTRZU ;)

Dzieki za pozdrowienia. Dwie torby - usmialem sie po pachy :)

Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

Honorata ,czemu na zdjeciach jestes smutna?Nie mysl o tym kraju w ktorym panuje kacza grypa.Pozdrowienia z Kozuchowa.Wojtek

Joo... ten zachód słońca... prawie taki jak w Lginiu :P

Prześlij komentarz

Autor bloga

  • Grzegorz Ławrynowicz
    lat 31, od marca 2006 przebywa w Australii. Zawodowo informatyk. Trenuje koreańskie sztuki walki - Taekwondo i Hapkido. Tworzy grafikę, głównie na potrzeby reklamy. W wolnym czasie fotografuje.

Ostatnie dodane zdjęcia

Powered by Blogger
and Blogger Templates