« Home | U rodzinki w Geelongu. » | Podroz do Melbourne » | Nowe zdjecia » | Eunice, Kevin i Dzień Kobiet » | Pierwsze dni » | Po wylądowaniu » | Kuala Lumpur » | Poznań - Kuala Lumpur » | Pożegnania » | Urlop wypoczynkowy » 

23 marca 2006 

Zwiedzanie Melbourne

W piątek wybraliśmy się do Melbourne. Mieliśmy jechać pociągiem w jedną i drugą stronę, ale znowu udało się nam, bo w jedną stronę podwiózł nas pan Henry. Henryk, bo tak brzmi jego imię w języku polskim, to przyjaciel mojej rodziny z Geelong, który pracuje w Melbourne i nie stanowiło dla niego problemu podrzucić nas wcześniej do centrum. Okazuje się, że w Melbourne jest najczęściej troszkę gorsza pogoda niż w mieście, które wybraliśmy na nasz kurs językowy, czyli Adelaide. Mówi się, że Melbourne pod względem pogody jest bardziej europejskie. Inni mówią, i oni chyba również mają rację, że można w jednym dniu zaliczyć tu kilka pór roku.
Tak właśnie było po naszym przyjeździe. Przyjechaliśmy, kiedy niebo było zachmurzone i było dość zimno, a wyjeżdżaliśmy w pełnym słońcu i ciepełku. Dzień przed wyjazdem pan Heniu podczas wizyty z żoną u cioci i wujka, wręczył nam wydrukowaną na komputerze mapę oraz omówił z nami wszystkie miejsca, które warto zobaczyć w największym mieście stanu Victoria. A nawet chyba jednym z czołowych największych miast Australii. Byliśmy więc dobrze przygotowani i gotowi do zwiedzania. Przeznaczyliśmy na to cały piątek.

Po dojechaniu do dworca i wyjściu z samochodu od razu poczuliśmy, że ten piątek w Melbourne nie należy do ciepłych dni. Jak się pod koniec zwiedzania okazało i taki niezbyt ciepły dzień, może się faktycznie zmienić w cieplutki.
W Melbourne trwa właśnie olimpiada państw kolonii brytyjskiej o nazwie Commonwealth Games. Nigdy wcześniej o tych Igrzyskach nie słyszałem. Okazuje się jednak, że tu w Australii, jak i pewnie we wszystkich innych państwach biorących w nich udział, to bardzo ważne wydarzenie. Otwarcie Igrzysk, którego część miałem okazję oglądać w telewizji, można bez problemu porównać do otwarcia Światowych Igrzysk Olimpijskich. Momentami nawet wydawało mi się, że niektóre otwarcia Olimpiad były dużo mniej atrakcyjne. Nie zabrakło również sztucznych ogni, które strzelały z różnych miejsc Melbourne: stadionów, dachów wieżowców oraz rzeki płynącej przez miasto. Na otwarciu była obecna Królowa Wielkiej Brytanii, która wciąż jest też królową Australijską. Dziwne te układy Anglii z krajami, w których wcześniej osiedlili się Anglicy. Słyszałem, że jakiś czas temu odbyło się referendum, czy Australia ma być zupełnie niezależna od wpływów Anglii, ale zwolenników tego dziwnego układu było więcej i dalej Brytania czerpie duże zyski ze swoich kolonii. Nie wiem zbyt dużo na ten temat, więc lepiej nie będę się wypowiadał. Jeśli kiedyś poznam ten temat lepiej, chętnie się podzielę tą wiedzą. W każdym razie Commonwealth Games Melbourne 2006 to wielka impreza sportowa, którą spokojnie można porównać do Igrzysk Olimpijskich. W telewizji w ostatnich dniach wciąż puszczane są relacje z przeróżnych konkurencji (również tych typowo brytyjskich). Wspominałem już chyba o tym, że Australia przeznacza bardzo duże pieniądze na szeroko pojęty sport. Nie trzeba tu dużo o tym pisać, wystarczy spojrzeć na wyniki tego kraju. Na ilość zdobytych medali na różnego rodzaju imprezach sportowych. A na tej Olimpiadzie, która tym razem odbywa się w Australii, nie jest inaczej. Australia ilością i jakością zdobytych medali prowadzi przed innymi krajami, w niektórych wypadkach dwukrotnie je wyprzedzając. Zaskoczyła mnie ilość i nazwy krajów, które są koloniami brytyjskimi. Często są to jakieś małe biedne kraje, które nie mają szans na rywalizację z taką potęgą, jaką jest Australia, ale także tak duże jak np. Kanada, Indie. Stąd też wspaniałe wyniki sportowe Australijczyków.

W związku z odbywającymi się Igrzyskami Melbourne było dość tłoczne w dniu, kiedy mieliśmy okazję je zwiedzać. Wszędzie widoczne były transparenty, plakaty, bilbordy dotyczące tej Olimpiady. Nad miastem latały helikoptery monitorujące teren. Na każdej z ulic byli widoczni ludzie odpowiednio ubrani, którzy udzielali wszelkich informacji na temat Igrzysk.
Na ważniejszych ulicach miasta widoczni byli starsi ludzie z tak zwanej u nas w Polsce informacji turystycznej, którzy bardzo miło udzielali również wszelkich informacji na temat miasta. W Adelaide również na ulicach można spotkać taką chodzącą informację turystyczną. Dodatkowo jest w wielu miejscach typowa - nazwijmy ją - stacjonarna informacja turystyczna, w której bez problemu gratis otrzymamy wszelkie mapy i foldery informujące o miejscach wartych odwiedzenia. Uważam, że pomysł z zatrudnieniem starszych osób do tego typu pracy jest świetny. Któż zna lepiej dane miasto jak nie jego najstarsi mieszkańcy? Dodatkowo zmniejsza się w ten sposób bezrobocie wśród osób w podeszłym wieku. Choć w tym temacie można by również wiele napisać. Z całą pewnością ludzie starsi mają w Australii dużo większe szanse na pracę, niż w Polsce. Może kiedyś poruszę ten temat szerzej.

Teraz może o samym mieście. Miasto możecie zobaczyć na zdjęciach. Zauważycie tam dużo drapaczy chmur oraz wiele potężnych starych budowli. Są miejsca bardzo ładne, ale przeważają chyba mniej zadbane. Z całą pewnością byłoby to przepiękne miasto, gdyby odświeżyć wszystkie stare budynki. Pod względem estetyczności według naszej oceny Adelaide wygrywa z Melbourne. Być może dlatego, że Melbourne jest o wiele większym miastem i tu trudniej utrzymać wszystko w należytym porządku. Na nasze odczucie bardziej ponurego miasta z całą pewnością miała również pogoda, która była przez prawie cały dzień pochmurna i nie zachęcająca do spacerów. Choć nigdy nie byłem w Nowym Jorku, spacerując po Melbourne cały czas widziałem Nowy Jork, który tak dobrze zna się z amerykańskich filmów. Drapacze chmur, duże stare budynki, żółte taksówki, ludzie różnych nacji. To wszystko powoduje, że czujesz się jak na planie filmu.
Na początku zwiedzaliśmy Melbourne pieszo, później namierzyliśmy darmowy tramwaj, który objeżdżał całe miasto, pokazując wszystkie największe atrakcje turystyczne znajdujące się w centrum. W tramwaju przez głośniki można było usłyszeć, jakie atrakcje turystyczne aktualnie mijamy, krótki opis tego miejsca i jeśli było to coś, co miało swoje dni i godziny otwarcia również o nich informowano. W ten sposób zwiedziliśmy bardzo wiele historycznych miejsc, wysiadając i zwiedzając, a potem wsiadając do następnego tego typu tramwaju, by przemieścić się w kolejne ciekawe miejsce. Nie będę tu opisywał wszystkich tych miejsc bo nie mam tyle czasu. Zobaczycie kilka z nich na zdjęciach. Jednym z ciekawszych miejsc jakiego zdjęć nie umieszczę z powodu nieudanych fotografii, jest miejskie Aquarium. Zobaczyliśmy tam piękno świata podwodnego. Bardzo żałuję, że zdjęcia tam wykonane nie nadają się do pokazania, bo piękno tego co widzieliśmy naprawdę zachwyca. Obowiązkowo w takim miejscu można było zobaczyć rekiny. Robią naprawdę duże wrażenie. Całość jest świetnie zaprojektowana w taki sposób, że oglądać można naprawdę z różnych miejsc, z boku, nad, pod a nawet w środku akwarium, w którym znajdują się przepiękne zwierzątka świata podwodnego.

Drugim miejscem wartym zobaczenia w Melbourne jest przeogromne centrum rozrywki, w którym między innymi znajduje się wielkie kasyno. O tym i innych atrakcjach tego miasta napiszę w następnym odcinku. Już niebawem.
C.D.N.

Między innym kasyno...
Hehe ciekawe czy szukaliście szczęścia:)

W tym kasynie nie. Ale poszlismy w inne miejsce gdzie troszkę pograliśmy.... i przegraliśmy :)Ale warto było dla tych emocji. Ta gra wciąga. Zapytajcie Honoraty.

no tak troche zaczynam tęsknić,można wykreślić troche

Nie zapomnij przestawić zegarków... do tyłu :P

Prześlij komentarz

Autor bloga

  • Grzegorz Ławrynowicz
    lat 31, od marca 2006 przebywa w Australii. Zawodowo informatyk. Trenuje koreańskie sztuki walki - Taekwondo i Hapkido. Tworzy grafikę, głównie na potrzeby reklamy. W wolnym czasie fotografuje.

Ostatnie dodane zdjęcia

Powered by Blogger
and Blogger Templates