« Home | Przerwa » | Zwiedzanie Melbourne » | U rodzinki w Geelongu. » | Podroz do Melbourne » | Nowe zdjecia » | Eunice, Kevin i Dzień Kobiet » | Pierwsze dni » | Po wylądowaniu » | Kuala Lumpur » | Poznań - Kuala Lumpur » 

05 kwietnia 2006 

Melbourne c.d.

Długo nie pisałem. Strasznie dużo się w ostatnim czasie wydarzyło. Gdybym miał wszystko opisać ze szczegółami, z pewnością nie wystarczyłoby mi czasu. Ostatnio skończyłem na tym, jak byliśmy w Melbourne. To wielkie miasto nie wywarło na nas jednak tak wielkiego wrażenia, byśmy wrócili do Adelaide z poczuciem, że mogliśmy wybrać inaczej. W Melbourne największe wrażenie wywarły na nas między innymi wysokie wieżowce, które często położone były w sąsiedztwie starych, również nie małych, budynków.

Odwiedziliśmy również Aquarium. Tego nie ma w Adelaide. Na pewno jest w Sydney. Świat podwodny, który tam mieliśmy okazję zobaczyć, był piękny, krótko mówiąc. Bardzo ciężko było ująć to na zdjęciach. Te, które zrobiłem, nie oddają piękna tego, co widziały nasze oczy, dlatego wolałem w ogóle ich nie umieszczać. W głowie się nie mieści, jak zachwycający jest świat podwodny. To, co często można zobaczyć w programach przyrodniczych na ekranie telewizora, na żywo wygląda zaskakująco pięknie. Telewizja czasem rzeczy mało ciekawe potrafi przedstawić tak, że wyglądają świetnie, ale w tym przypadku to, co pokazują w telewizji o życiu podwodnym i wydaje się niezwykle piękne, w rzeczywistości jest jeszcze piękniejsze. Oglądnięcie wszystkich akwariów i żyjących w nich ryb, krabów, żółwi, przepięknych koników morskich, przeogromnych pięknych kolorowych ryb etc. zajęło nam dobrze ponad godzinę. To wszystko szybkim krokiem tak, żeby nie spędzić tam całego dnia, który przeznaczony był na zwiedzenie Melbourne. Ostatnim miejscem w oglądanym Akwarium, była duża sala z przejściami, gdzie w koło, a momentami nad głową, pływały w koło różne ryby, a wśród nich najsłynniejsze z rybek - rekiny. Przebywanie tak blisko rekinów i możliwość dokładnego przyjrzenia się im wśród innych większych i mniejszych, bardziej lub mniej kolorowych ryb, jest nie lada atrakcją. Pełni pozytywnych wrażeń wyszliśmy z Aquarium i ruszyliśmy dalej.

Kolejnym miejscem, które potrafi wprawić w zdumienie, było wielkie centrum rozrywki. Nie będę opisywał go dokładnie. Mówiąc krótko, to co mieliśmy okazję zobaczyć w Polsce i co było dla nas duże, przy tym show-centrum z Melbourne, jest po prostu malutkie. No, ale co my w ogóle porównujemy. Miejscem, które najbardziej spodobało się Honoracie było WIELKIE kasyno na jednym z pięter centrum. Kasyno, w którym 24 godziny na dobę jest bardzo dużo ludzi, którzy poddali się nałogowi, jakim niewątpliwie jest hazard. Coś niesamowitego mówiąc krótko. Salony gier, które powinny się nazywać kiper salonami, kina, restauracje, bary i inne. Wszystko, co pomaga się rozerwać, jest w jednym miejscu.

Po wyjściu z centrum chwilę spacerowaliśmy wzdłuż rzeki Yara River, która przepływa przez Melbourne. Tam trafiliśmy na konkurs organizowany w celach promocyjnych przez Coca-Colę, która promowała swój nowy produkt Coca-Colę Zero. Jedną z konkurencji, w której każdy z chętnych mógł się sprawdzić, były rzuty do kosza. Każdy miał trzy rzuty. Za przynajmniej dwa trafione otrzymywało się czapkę Coca-Coli i puszkę coli. Ci, którzy nie mieli szczęścia trafić do kosza, otrzymywali tylko puszkę coli. Spróbowaliśmy i w ten sposób rozwiązaliśmy problem braku czapek, które tu bardzo się przydają, szczególnie kiedy mocno świeci słońce.

Zwiedziliśmy zatem dobry kawałek miasta i postanowiliśmy wrócić do Geelongu.
Po wszystkich wycieczkach, które zafundowała nam rodzinka oraz po zobaczeniu największego miasta stanu Victoria, stwierdzamy, że Victoria to przepiękny stan. Z zachwycającymi miejscami takimi jak Great Ocean Road, czy ?12 apostołów?. Wielkim miastem, które pewnie kryje w sobie równie wiele wspaniałości, ale jeden dzień to z pewnością za mało, by je odkryć.

Jak szybko ludzie zapominają o drugim człowieku... na początku wszyscy komentują z wielkim zapałem, a teraz... tylko echo...

Pozdrowionka Grzesiu :) Jak tam Ci idzie nauka angielskiego? :>

Pozdrowienia dla byłego sądiada od sąsiada spod nr 9 ;)
Czekam na kolejne notki :)

Zyczenia Radosnych Swiat dla Was - myslimy o Was i pamietamy !

Prześlij komentarz

Autor bloga

  • Grzegorz Ławrynowicz
    lat 31, od marca 2006 przebywa w Australii. Zawodowo informatyk. Trenuje koreańskie sztuki walki - Taekwondo i Hapkido. Tworzy grafikę, głównie na potrzeby reklamy. W wolnym czasie fotografuje.

Ostatnie dodane zdjęcia

Powered by Blogger
and Blogger Templates